Pielgrzymka orkiestry „Echo Gór” z Kasinki Małej do Medjugorje
W dniach od 4 do 11 lipca br. orkiestra dęta „Echo Gór” z Kasinki Małej uczestniczyła w pielgrzymce do Chorwacji oraz Bośni i Hercegowiny. Zespół marszowym krokiem wprost z odpustowej sumy, z niedługim tylko przystankiem przy wyborczej urnie, wyruszył na spotkanie z Gospą, czy Kraljicą Mira jak nazywają Matkę Bożą, Chorwaci.
I już następnego dnia rano, nasłuchując niecierpliwie wyborczych wieści z kraju, mieliśmy okazję podziwiać uroki Dalmacji.
Samo Medjugorje, które było celem wyprawy, jest licznie odwiedzanym miejscem pielgrzymkowym w Europie. To bowiem za sprawą trwających 29 lat objawień Gospy, kiedy to na wzgórzu Podbrdo, zwanym Wzgórzem Objawień w 1981 roku trzy dziewczynki – Ivanka, Mirjana i Vicka, a później jeszcze Ivan, Maria i Jakov, dziś określani mianem „widzących”, ujrzały postać Matki Bożej, Medjugorje jest znane na całym świecie. I choć prawdziwość tamtejszych objawień poddawana jest w społecznej dyskusji wątpliwościom, dla nas pielgrzymka na Bałkany była okazją do pokłonienia się Matce Bożej, co orkiestra czyni już od lat nawiedzając wielokrotnie Maryję w jej kolejnych obrazach w kraju i poza nim. Jest też jednym z pierwszych etapów przygotowania się duchowego do zbliżającego się jubileuszu stulecia kasinczańskiej parafii, które mszą odpustową zostało zainicjowane.
Na Wzgórzu Objawień orkiestra zagrała koncert pieśni maryjnych, który zrobił ogromne wrażenie na pielgrzymach, a szczególnie na obecnej tam grupie polonijnej z dalekiej Adelajdy. Rodacy z Australii, którzy, jak dowiedzieliśmy się w rozmowie, żywo pielęgnują swoją polskość poprzez kultywowanie tradycji religijnych oraz aktywne uczestnictwo w grupie teatralnej, wystawiającej sztuki z języku polskim, chętnie widzieliby naszych muzyków na Antypodach. Cóż, może kiedyś? Na razie jednak im i mieszkańcom Podbrda orkiestra dedykowała wiązankę melodii góralskich, co sądząc po oklaskach bardzo się podobało.
W centrum miejscowości, w kościele pw. św. Jakuba, opiekuna pielgrzymów, uczestniczyliśmy we mszach świętych, modlitwie różańcowej oraz w niezwykle pięknej w swojej oprawie, zwłaszcza muzycznej, wielonarodowej adoracji najświętszego sakramentu i adoracji krzyża. Po nich, przed świątynią orkiestra koncertowała, ściągając rzesze turystów, którzy czynnie włączyli się w śpiew pieśni religijnych. Melodie zaś ludowe porwały do ich do tańca i wspólnej zabawy. Udało mi się nawet podpatrzeć, a właściwie podsłuchać, pielgrzymów z Włoch, którzy za pośrednictwem telefonów komórkowych przesyłali skoczne dźwięki Polish Music Band, jak nazywali w rozmowie z nami orkiestrę, swoim najbliższym. Przyznaję, wystąpienia publiczne zespołu w strojach regionalnych to znakomita promocja naszego kraju i regionu.
W piątkowe przedpołudnie udaliśmy się na Kriżevac by odprawić drogę krzyżową. Mimo że nie dziwne nam są liczne Kalwarie, ta jednak, usytuowana na zboczu wyjątkowo kamienistego wzgórza porośniętego niską roślinnością, zrobiła na nas duże wrażenie, podobnie jak duże wrażenie zostawia obraz pątników, którzy drogę na Wzgórze Krzyża przemierzali boso.
Medjugorje jest też prężnie działającym ośrodkiem odnowy życia religijnego. Istnieją tu: dom duszpasterstwa osób uzależnionych – Wspólnota Cenacolo oraz domy różnych wspólnot: Wspólnoty Błogosławieństw, Oazy Pokoju i innych. My mieliśmy okazję odwiedzić Matczyną Wioskę – instytucję służącą wychowaniu opuszczonych i zaniedbanych dzieci, która założona przez franciszkanina o. Slavko Barbaricia działa oficjalnie od 1996 roku. W chwili obecnej ta organizacja, utrzymująca się wyłącznie ze sponsoringu obejmuje opieką około 60 dzieci zapewniając im fachową i zorganizowaną pomoc opiekuńczo-wychowawczą. W obrębie wioski znajdują się: przedszkole, gabinet stomatologiczny i fizjoterapeutyczny oraz ogród św. Franciszka, kilkuhektarowy zagajnik do prowadzenia zajęć na łonie przyrody, a także mały zwierzyniec.
Właśnie w ogrodzie nasza grupa spotkała się z Wieśkiem, uzależnionym przez 20 lat od heroiny Polakiem, który bardzo obrazowo przedstawił nam historię, a właściwie świadectwo, jak to określa, swojego życia. Duże wrażenie na odbiorcach wywołała opowieść o uzależnieniu, utracie zdrowia, godności i sumienia, ale także przemiana, która stała się jego udziałem.
W czasie pielgrzymki cały czas oprócz doznań duchowych mięliśmy okazję zwiedzać i podziwiać dalmatyńskie widoki i urok Adriatyku.
Jako pierwszy odwiedziliśmy Omis, dawną twierdzę piratów, którzy, jak wskazują źródła historyczne byli jednymi z najgroźniejszych na całym Morzu Śródziemnym. Podczas rejsu Cetiną, w poszukiwaniu kanionów, w których niegdyś kręcono oparte na powieściach Karola Maya filmy o Winnetou, legendarnym wodzu Apaczów, podziwialiśmy budynki miasta i fortyfikacje, które go otaczają, a dziś są tylko wspomnieniami siły i potęgi dawnego pirackiego Omisa.
Miastem, którego urokowi trudno się oprzeć okazał się Mostar. Tu, na równi z meczetami sąsiadują kościoły i cerkwie, a z Muzułmanami - chorwaccy katolicy. Dziś, dziesięć lat po wojnie, miasto też jest podzielone, choć formalnych granic nie ma. Chorwaci zamieszkują zachodnią, a Muzułmanie wschodnią jego część. I jeszcze teraz oglądaliśmy budynki, które noszą ślady kul. To co nas jednak najbardziej urzekło to wąskie kamienne uliczki, kawiarnie, sklepy i stragany, na których można kupić wszystko – od orientalnych upominków począwszy na pamiątkach militarnych z ostatniej wojny kończąc. Wraz z wielojęzycznym tłumem turystów spacerowaliśmy znaną uliczką – Kujundżiluk w obrębie której widać wyraźnie ślady tureckiej przeszłości Bałkanów oraz podziwialiśmy wspaniały Stary Most na Neretwie, zabytek wpisany na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO.
Krętymi drogami przecinającymi urwiska i skalne zbocza Hercegowiny dotarliśmy do miejsca o wyjątkowej urodzie, do wodospadów Kravica. Miejsce to wręcz magiczne w swej urodzie. Kilka wodospadów i leżące u ich stóp kąpielisko zachęcające do kąpieli ożywczym chłodem i głębią szmaragdowej toni wydało się być kawałkiem raju.
Pozostałe kilka dni spędzonych na urokliwych plażach Makarskiej Riwiery było okazją do wspaniałego wypoczynku; słonecznych i morskich kąpieli w zaskakująco czystych i ciepłych wodach, zaś nawykłe do tęgiego dmuchania w instrumenty płuca koił powiew morskiej bryzy.
Długo wspominać będziemy tę bałkańską przygodę, która dostarczyła nam niezapomnianych wrażeń i była okazją do zasłużonego wypoczynku.
Szczególne podziękowania należą się więc kapelmistrzowi, p. Franciszkowi Leżańskiemu za doprowadzenie do skutku planowanej już rok temu, podczas pobytu we Francji, pielgrzymki oraz panu Marianowi za wypełnienie jej bogatym programem
Słowa wdzięczności uczestnicy wyjazdu kierują pod adresem sponsorów tego wyjazdu: Wójta Gminy Mszana Dolna p. Tadeusza Patality oraz panów: Andrzeja Kucharczyka i Jana Stożka, członków zespołu, których ofiarność i gościnność co rusz wspierała nadwątlone trudami podróży siły pielgrzymów.
Ela Jakubiak