z ostatniej chwili
UWAGA !!! Od 1 paździenika zmiana godzin pracy urzędu, PONIEDZIAŁEK, WTOREK, ŚRODA 7:30 - 15:30, CZWARTEK 10:00 - 18:00, PIĄTEK 7:00 - 15:00 W związku ze zmianą godzin otwarcia Urzędu zmianie ulegają godziny funkcjonowania KASY URZĘDU: WTOREK 8.00-12.00, ŚRODA 13.00-15.00, CZWARTEK 10.00-14.00 SPRAWY ZWIĄZANE Z EWIDENCJĄ LUDNOŚCI ORAZ Z DOWODAMI OSOBISTYMI ZAŁATWIANE SĄ W GODZINACH: PONIEDZIAŁEK, WTOREK, ŚRODA – OD 7:30 DO 15:00 CZWARTEK – OD 10:00 DO 17:30 PIĄTEK – OD 7:00 DO 14:30
Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej Rozumiem
Powiększ: A A A
A A A A A

Aktualności


Ostatnia droga Piotra Nurowskiego

20/04/2010, dodał: Maciej Liberda czytano: 1458 razy

W poniedziałek, 19 kwietnia, w katedrze św. Michała i Floriana na warszawskiej Pradze odbyło się pożegnanie tragicznie zmarłego w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego - Piotra Nurowskiego.

Sternik PKOl spoczął na warszawskich Powązkach na dawnym Cmentarzu Wojskowym w Alei Zasłużonych. Żałobną mszę świętą koncelebrowali; delegat Konferencji Episkopatu ds. duszpasterstwa sportowego – biskup Marian Florczyk oraz kapelan sportu polskiego – ks. Edward Pleń. Za duszę zmarłego modliła się elita polskiego sportu, trudno wymienić wszystkich z nazwiska. Byli prawie wszyscy żyjący medaliści olimpijscy, a także uczestnicy igrzysk we wszystkich dyscyplinach sportu. Był świat polityki, dziennikarstwa, biznesu. Poczet sztandarowy PKOl stanowili znakomici lekkoatleci: Monika Pyrek, Anita Włodarczyk, Tomasz Majewski. Kondukt żałobny liczył kilka tysięcy osób. Nad trumną zmarłego pożegnalną mowę wygłosili: Minister Sportu – dr Adam Giersz oraz wiceprzewodniczący Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego – Thomas Bach z Niemiec.

W tych smutnych uroczystościach uczestniczyła także delegacja z Gminy Mszana Dolna na czele z Wójtem Tadeuszem Patalitą. Nie ma co ukrywać  sukcesy Justyny Kowalczyk są w dużej mierze zasługą prezesa Nurowskiego. To właśnie On w 2005 roku wyciągnął pomocną dłoń w bardzo ciężkim okresie dla naszej zawodniczki. Po mowach pożegnanych odczytano list od …Justyny Kowalczyk; oto jego treść:

"Drogi Panie Prezesie!
Ogrom tragedii, jaka się wydarzyła, jeszcze do mnie nie dotarł. Może dlatego że jestem teraz bardzo daleko od kraju, od Pana. Może dlatego, że ciągle brzmi mi w uszach: „Justyna, to żaden problem. Damy radę”. Zawsze dotrzymywał Pan słowa.
Dziękuję, dziękujemy! Dobrze mieć takiego Anioła Stróża.
Zresztą – dziękować można by bez końca! Za to, że widział Pan w nas, sportowcach przede wszystkim ludzi, a nie… maszynki do zdobywania medali. Za to, że krzewił Pan w polskim sporcie ideę olimpijską i zasady uczciwej rywalizacji. Za to, że rozumiał Pan naszą sportową tułaczkę i jej trud. Wreszcie, że zawsze dbał Pan o nasz komfort i zdrowie.
Na początku naszej współpracy nie był Pan pewien, czy moje zaangażowanie w sport to tylko dobrze odgrywana rola, czy też rzeczywiście wkładam w to tyle serca. Kiedy jednak zrozumiał Pan, że nartki to całe moje życie, zyskałam w Panu jednego z najwytrwalszych i najwierniejszych kibiców. Takiego, który dzwoni nie tylko po zwycięstwie, ale przede wszystkim w momentach niewesołych.
Przeżywał Pan ze mną porażkę na mistrzostwach świata w Sapporo, świętował w Libercu, pomógł dotrwać do złotego końca w Vancouver. Tyle jedynych w swoich rodzaju wspomnień… Nie o wszystkich chcę pisać – tegoroczne igrzyska czy Gala Olimpijska to myśli jeszcze zbyt świeże, aby nimi się dzielić. Za te niezwykłe chwile też szczerze dziękuję.
Proszę jednak nie myśleć, że nie widziałam Pana wad. Zwłaszcza jedna rzucała się w oczy: chciał Pan nas – sportowców – we wszystkim wyręczać. Pomagał nam aż za bardzo. Nie nauczył samodzielności. Bo cóż my teraz poczniemy? Nie jesteśmy na to przygotowani!
Mówią, że niema ludzi niezastąpionych. Pewnie to banalne, ale dla mnie takim właśnie Pan pozostanie! Wielki Ojciec Polskiej Rodziny Olimpijskiej! Wielki Człowiek! A przede wszystkim – Wielki Kibic i Przyjaciel – wszystkich polskich sportowców!
Spotkamy się w Soczi, Panie Prezesie! Nie otrzyma Pan akredytacji, to prawda, ale… przemycimy Pana w naszych sercach. Ja i inni polscy olimpijczycy. Już moja w tym głowa. I proszę pamiętać o tej obietnicy. Zrobię wszystko, by jej dotrzymać.
Z wyrazami szacunku i wielkimi podziękowaniami

Justyna Kowalczyk".

 

Rafał Kubowicz

 

 

zobacz zdjęcia