VANCOUVER. Z wizytą na Victorii
Wtorek i środa dla kibiców z gminy Mszana Dolna pod wodzą wójta Tadeusza Patalita były dniami wolnymi. Opiekun duchowy, ksiądz misjonarz Władysław Karciarz, zabrał ich na wyspę Victoria, gdzie leży miasto o tej samej nazwie będące zarazem stolicą prowincji Columbia Brytyjska.
- To jest zupełnie inna Kanada – opowiada ksiądz Władysław Karciarz – Samo miasto jest bardzo brytyjskie z wieloma zabytkami i pamiątkami z końca XIX wieku. To właśnie przy tej wyspie zaczyna się Pacyfik, a jest to oznaczone punktem „0”. Stąd wiedzie droga do Halifax, gdzie zaczyna się z kolei Atlantyk. To prawie 7500 km. Byliśmy na francuskiej plaży, która jest zupełnie inna, niż te europejskie. Jest tam siedziba parlamentu, są urzędy i porty. To tutaj znajduje się największy indiański totem. Takie miejsca warto w Kanadzie oglądać.
Zanim Polscy kibice z Kasinki Małej, Kasiny Wielkiej, Pcimia i Mszany Dolnej dostali się na wyspę, musieli przepłynąć promem. To było również ciekawe przeżycie. Statek płynie bardzo blisko brzegów, niemal na wyciągnięcie ręki. Podróż nie była męcząca, bowiem na każdym poziomie promu, w każdej poczekalni był telewizor, a kibice pasjonowali się meczami hokejowymi.
Wszędzie, gdzie się pojawiała polska grupa ubrana w takie same stroje i kapelusze, wywoływała duże zaciekawienie. Ludzie podchodzili i pytali skąd jesteśmy, a kiedy padała nazwa Polska, bili brawo.
Spędzili oni wieczór u polskiej rodziny Agnieszki i Stanisława Lasaków, rodem z Podhala. Przez wiele godzin trwały opowiadania o Polsce, o tym co się dzieje w rodzinnym kraju.
Jednak dzisiaj polscy kibice wracają do sportowej rzeczywistości. Przed południem na trasę wyruszy Justyna Kowalczyk, która razem z koleżankami będzie walczyć we sztafecie. Wczoraj wszystkich zelektryzowała informacja o upadki polskiej narciarskiej gwiazdy. Ale na szczęście nic się nie stało, choć jest to sygnał, że trzeba bardzo uważać. Niestety na dzień najważniejszego biegu (czyli 30 km) w Whistler zapowiadany jest śnieg z deszczem. Niektórzy twierdzą, że to dobrze, bo Justyna Kowalczyk lubi trudne warunki.
(PaT)