„Życie było modlitwą... „
Już prawie świta
taka wczesna pora,
a mały chłopiec
biegnie do kościoła.
Z różańcem w ręku,
prosi zatroskany
o zdrowie brata,
Tatusia i Mamy.
Mijają lata.
Świat się ciągle zmienia.
Karol wyrasta
z chłopca na młodzieńca.
I w czasie wojny,
tam gdzieś na Solwaju,
modli się z pasją
o wolność dla kraju.
Ciągle z różańcem.
Wysłuchaj go Panie!
Daj temu chłopcu
święte powołanie.
Modlitwa nie ginie.
Została wysłuchana.
I wkrótce już mamy
Karola - Kapłana.
Dobrego, mądrego,
ciągle rozmodlonego,
który kocha ludzi,
jak siebie samego.
Znów mijają lata
modlitwy i pracy.
Wtem Pan Bóg go wzywa
na Watykan do pracy.
Chroń moją owczarnię,
paś owieczki moje,
by mogły wejść kiedyś
w bram nieba podwoje.
Totus Tubus wciąż szepta
w modlitwach co rano.
Bądźże uwielbiona
Matko ukochana.
Mężczyzna dorosły,
nie Karol już przecie,
przez szczerą modlitwę
szuka prawdy w świecie.
Przyjeżdżał do Polski
i w inne obszary,
by uczyć modlitwy,
pokory i wiary.
Ze spuszczona głową,
w cichutkiej zadumie,
ciągle mówi z Bogiem,
chyba Go rozumie.
Prosi o miłość ludzi,
o pokój na ziemi,
o wsparcie dla ubogich,
opiekę nad nimi.
O zrozumienie wiary
i miłość do Boga,
by chroniła nas przed złem
Jego Matka droga.
Teraz widzę papieża,
jak leży cierpiący
tak okrutnie zmęczony,
jednak wciąż rozmodlony.
Na koniec zobaczyłam,
gdy oczy zamykał,
jak Maryja bierze w ręce
duszę męczennika.
Unosi ją do nieba
z cichutkim westchnieniem:
Totus Tubus Maryjo!
Zabierz mnie do Siebie!
Sabina Potaczek kl. 6
Szkoła Podstawowa nr 1 w Mszanie Górnej